dodano 23 mar 2007, o 23:59
Ostatnio przyszło zobaczyć mi film "V jak Vendetta". Mogę pisać o tym w samych superlatywach, ciekawi mnie komiks, ponieważ jak poinformowal nas wykladowca autorzy: Alan Moore, David Lloyd nie zgodzili się na podanie swoich nazwisk, bo jak uwazali film znacząco odbiegal od komiksu.
Cóż, mi przyszło tylko zobaczyć wersję Jamesa McTeique i mogę powiedzieć, że się miło zaskoczyłam. Jestem jeszcze pod większym wrazeniem, poniewaz przyszlo mi oglądac film w ramach Akademii Filmowej. Bracia Wachowscy zadbali, zeby efekty zabierały dech i trafialy do widza i tak wlasnie się działo. Dawno nie widziałam tak dobrej adaptacji komiksu. To co moze się jednym podobac, a drugim wrecz przeciwnie to to, ze 'V jak Vendetta' ma w sobie więcej rzeczy do przemyśleń niż mocnych scen związanych z szybką akcją, oczywiście nie brakuje też i tych drugich. Do tego dochodzi wspaniała Natalie Portman, która nawet goli głowę w filmie, a przy tym przekonuje mocno odbiorcę do swojej postaci. Dalej Hugo Weaving, mimo tego, że przez caly czas ma twarz zakrytą maską - swoją grą wprowadza widzów w odpowiedni nastrój.
Jestem pewna, ze czesto bede wracac do tego filmu... i polcam go, bo jest wart obejrzenia.