3x09 - The Dead and the Dying
Spoiler:
--------------
- trochę się rozczarowałem. Oczekiwałem czegoś dużo mocniejszego przed finałem, a odcinek był stosunkowo spokojny. Było kilka bitek, fabuła poszła do przodu, ale dla mnie to cisza przed burzą. Przed epickim finałem, który sprawi że zostanie on zapamiętany na długu, a przynajmniej taką mam nadzieje.
- Neavia żyję. Agron żyję! W sumie bitwa nie skończyła się tak źle. Ona nie denerwowała, a Agron został tylko na chwilę ukrzyżowany - kolejny plus. Mocna scena z przybijaniem do krzyża. Ciekawe czy w następnym odcinku będzie tego więcej czy jednak to było jedyne nawiązanie. Liczę na to pierwsze, a Rzymianie mają widocznie na to ochotę.
- Tyberiusz nie żyję! Jak mnie to ogromnie cieszy. Szkoda, że ukatrupiła go Kore w taki mało widowiskowy sposób, chociaż może to i dobrze, śmierć nie warta zapamiętania, tak jak jego postać. Szkoda mi tylko Kore bo teraz nic dobrego jej nie czeka. Krassusa nie zabije, prędzej siebie
- mało Saksy! Jak oni mogą tak marginalizować tą postać? Nawet nie załapała się w kadr jak wyszli gladiatorowie, tylko ramię i nogę było widać. Chcę usłyszeć w finale jak mówi tym swoim brudnym językiem i przy tym zabija swoimi króciutkimi sztyletami.
- mało seksu. I bez to co było bez polotu. Nie do tego przyzwyczaił nas serial. Już lepiej jakby darowali sobie tą scenę z Cezarem i dziwką
- Pompejusz się pojawił! Ciekawe kto go zagra. Chciałbym w tej roli zobaczyć Kevina Sorbo choćby na kilka sekund. To by było piękne cameo. Zadziwiło mnie też, że reżyserem tego odcinka (i kilku poprzednich) jest Jolaos z Herculesa.
- Cezar ładnie podszedł Tyberiusza. Wiedział co święci i go wymanewrował w zasadzkę. Oby tylko ojczulek się nie dowiedział. Szczerze mówiąc to chciałbym ten spin-off z Cezarem. Potencjał w postaci jest i co najważniejsze sam nie wiem czy go lubię czy nienawidzę
- sceny na arenie przednie. Ryki tłumu, krew i piach. Cudo. Pięknie wypadła walka Spartakusa z dwoma rzymianami. I te finishery - czysta poezja. Będzie mi tego brakowało w przyszłym roku o tej porze.
- ostatnia scena też piękna. Nie sądziłem, że pożegnanie Gala tak wypadnie. Spalenie główki i wymienianie imion zmarłych. Aż ciary przeszły po plecach