dodano 18 sie 2012, o 19:10
Nie jestem wielką fanką powitań, bo w normalnej sytuacji trwalibyśmy właśnie w takiej niezręcznej ciszy, którą ktoś z naszych znajomych najpewniej próbowałby przerwać śmieszną historyjką albo, jeśli mielibyśmy więcej szczęścia i uchowalibyśmy się od jakiejś żenującej opowiastki, w powietrzu wisiałoby jakże wymowne „No…”.
Sami widzicie – powitania wcale nie są lepsze od pożegnań.
Na chrzcie, po tym, jak już prawie utopiono mnie w wodzie święconej, dano mi na imię Monika, ale właściwie nikt nie używa tej formy. Ona figuruje tylko w oficjalnych dokumentach. Dla większości jestem właśnie „Mońka”.
Czy jestem osobą „dobrą”, czy „złą”? Trudno mi stwierdzić. Do tych „bardzo grzecznych” raczej nie należę. Znam podwórkową łacinę, lubię zimne piwo, polską wódkę i sporadycznie zagraniczny tytoń. Kawa i energetyki pozwalają mi lenić się bardziej efektownie, a gdybym miała patronusa, to najpewniej byłby nim właśnie rozleniwiony czarny kociak. Niestety, żadna sowa nie podrzuciła mi jeszcze listu z Hogwartu (chociaż czekam już od ponad ośmiu lat!). W zamian za to otrzymałam ostatnio wiadomość z Uniwersytetu i od października będę już oficjalnie studentką filologii polskiej.
Za pięć lat możecie mówić mi „Cześć, bezrobotna!”
Co robię, kiedy pozornie nie robię nic? Czytam. Dużo i często. Co? Najchętniej te historie, które mają w sobie sensację, przygodę lub kryminał (PS nie wierzcie żadnej dziewczynie, która twierdzi, że nie lubi dobrych romansów i obyczajówek. Każda w jakimś momencie je lubi, tylko się za nic nie przyzna). Oglądam. Dużo i często. Co? W większości musiałabym się powtórzyć, a chyba nie o to chodzi. Coś więcej? Ostatnio zbyt wiele seriali, dla których jestem w stanie zarywać noce. Supernatural, White Collar, Covert Affairs, NCIS, Warehouse 13, Suits, CSI NY. Słucham. Dużo i często. Czego? Głównie dobrego, polskiego rapu, który umila mi większość wolnych chwil.
W gruncie rzeczy, to ja lubię być sobą. Inne rzeczy częściej lubię mniej.
I stało się. Witam.