O fuck. Ben... Zawalił na całego.
Ten serial mnie rozwala, jak sobie przypomnę wszystkie postacie z wszystkiej serii i porównam do tego co widać w serii piątej to aż serce pęka.
Ben nasłał kogoś żeby ukradł kasetę z nagraniem Sammy'ego. Wina zwalona na gang, dom zdemolowany, brak kasy, opiekunka pobita, tyle dobrze, że dziecku nic się nie stało. Ciekawe czy wyjdzie na jaw, że to wina Bena.
John jest super przygnębiający. Sam jak palec, nie mając już żadnej innej opcji chyba idzie do swojej ex i mówi, że jednak będzie miał z nią dziecko. Jakoś nie wydaje mi się, żeby faktycznie go chciał, ale jest tak samotny, że zrobi cokolwiek byle kogoś przy sobie mieć.
Relacje Sammy/Ben też się już prawie całkiem rozpadły. Ich rozmowa przed wyjazdem na patrol, Ben pytający czy Sammy go nie wystawi, jak się w nim sumienie odezwie, straszne to. Jedna tajemnica a tak przyjaźń rozerwała. Ale między nimi już od dawna się psuło. Wielka szkoda bo na początku stanowili wspaniały zespół.
Nie wiem o co chodzi z partnerem Johna, od ponad roku nie jest ze swoją rodziną, a Coopowi wmawia, że codziennie wraca do rodziny, ma domowy posiłek, opowiada o swoim synku. Dziwne.
Lydia też się zmieniła - nie obchodzi ją co myślą inni, odpycha od siebie ludzi w tym i Rubena. Cieszę się, ze facet taki zaparty bo może nie odejdzie od niej. A ich sprawa straszna, syn Hilla zabity, a biedaczysko się kompletnie rozsypał... Fajna scena z Russellem, dawno go nie widziałam