Strasznie mi się podoba ta 3 seria! Jest po prostu genialna!
Ten odcinek również trzymał mocny poziom poprzednich.
Maggie i Glenn "przesłuchiwani" przez Merle'a i Gubernatora. Świetne sceny.
Zwłaszcza walka o przetrwanie Glenna z szwendaczem wyszła niesamowicie emocjonująco.
Scena molestowania Maggie także była mocna. Myślałem, że Gubernator zrobi coś jeszcze gorszego...dobrze, że zdjęciu koszulki i stanika się skończyło.
Michonne ląduje w więzieniu, przyjęta nie do końca z otwartymi ramionami.
Szkoda, że nie powiedziała więcej na temat Woodbury, Merle'a i Andrei, a poczęstowała grupę tylko resztkami informacji.
No ale w końcu to Michonne, nieufna samurajka, jej przemiana dopiero się zaczyna.
Pan Coleman...jakoś nie kojarzę tego wątku z komiksu.
Bardzo dobre sceny z jego udziałem, Miltona i Andrei. Po długim godzinach spędzonych z panem Colemanem, dopiero teraz Milton poczuł stratę bliskiej osoby, która po śmierci zamienia się w potwora, bez osobowości, bez pamięci, żądnej krwi.
Grupa ratunkowa wyruszyła na pomoc Maggie i Glennowi. Świetna scena ucieczki przed hordą i schowanie się w domku jakiegoś szaleńca.
Zabicie gościa przez Michonne nie zostało nawet skomentowane, liczy się przetrwanie grupy i tyle. Widać, że postrzeganie świata przez naszych bohaterów sporo się zmieniło od wybuchu epidemii.
Pełne emocji spotkanie z Carol.
Zgadzam się z Cześkiem, cudowna scena.
Andrea jest nudna, ale zdaje mi się, że nie zginie jeszcze przez jakiś czas. Już nie mogę się doczekać, kiedy dowie się, że jej kochany Gubernator przetrzymuje pod jej nosem Maggie i Glenna oraz jak spotka Ricka, Michonne i Daryla.
Gubernator wysyła patrol do więzienia.
Szykuje się ostre starcie. Jak sobie przypominam tą scenę z komiksu, to aż mi ciarki przechodzą po całym ciele. Mam nadzieję, że w serialu będzie równie epicka.