Oh My God! 'Carry on my wayward son'! Jakże ja za tym tęskniłam! Piękny początek
Uwielbiam kontrakty Crowley'a - długie na dwa metry
Ale jego zaskoczenie jak się dowiedział, że to on jest trzecią próbą było piękne.
Całkiem niezły pomysł miał z wezwaniem pomocy a tu niespodzianka - wściekły Abaddon.
Wspaniałe były scena pokazujące 'leczenie' Crowley'a, jego płacz, rozmowa o przebaczeniu, poddawanie się wstrzykiwaniu krwi. Ciekawe jak to będzie teraz wyglądać skoro Sam nie dokończył rytuału. Czy te zmiany się cofnął.
Byłabym wniebowzięta gdyby jakimś cudem Crowley teraz dołączył do chłopaków.
Za to Metron całkiem ześwirował. Zdobycie łuku było piękne - facet zakochał się w facecie, kiedy oni szukali dla niego babeczki
Castiel został pozbawiony łaski i zesłany na ziemię tak jak cała reszta aniołów - Metatron dopiął swego, zniszczył Niebo. Co teraz? Demony dalej na Ziemi, Anioły też ale domyślał się, że nie mają swoich mocy. Metatron wspomniał, że będzie czekał na Cassa w Niebie, więc może ono wciąż istnieje jednak. Taki restart?
No i genialna scena, kiedy Sam dowiaduje się, że zginie. 'So?' Do końca spodziewałam się, że jednak dokończy to całe 'leczenie', a jednak nie.
Koniec mnie zaskoczył. W takim sensie, że nie spodziewałam się że to już. Patrzę, patrzę a tu nagle napisy. A nic się nie wyjaśniło. Powiem szczerze, że zawiodłam się, ale też moje wymagania już od bardzo dawna nie są zbyt wygórowane dla tego serialu. Nie wiem do końca czy podoba mi się to jak rozwiązano sprawy Piekła i Nieba, a wiele wątku jak zwykle nie dokończonych. No i o czym będzie następna seria? Nie będzie już walki Aniołów z Demonami, bo... Aniołów już nie ma? Demony zapanują? Już tylko łowcy zostaną do walki z nimi? Ciekawe, ciekawe. Jakby nie było, jestem wystarczająco ciekawa, żeby zabrać się za nowy sezon kiedy się pojawi.