Dokładnie jak napisał Czesiek to już wszystko było.
Fajny początek w tym banku i rozstrzelanie wszystkich w windzie, już wtedy wiadomo było , że to jakieś klony.
Ech i znów uciekanie przed policją, winchesterowie, muszą się ukrywać i pozbyć się samochodu ( to był ten odcinek gdzie musieli zrezygnować z impali?) , po czym dosyć szybko wsiąść do niego spowrotem.
Bobby męczył się z Lewiatem, jak go unicestwić? Dobre było jak odrąbał mu głowe, ale to nie mogło być takie proste. Za to środki czystości już są w ogóle proste, ale z tych lewiatanów brudasy
.
Trzeba ich tylko wyszorować porządnie i po kłopocie:).
Klony winchesterów miały mocne sceny, nikogo nie oszczędzali, a gdy złapano tych co nie trzeba , to i tak potraktowali ich dosyć łagodnie. No bez jaj mordercy poszukiwani w całych stanach , a oni jeszcze jakies przesłuchanie robią, czy w jakas zwykła klatke wpuszczają. Bez sensu się czepiam, jakbym nie wiedział jak to jest w SN
.
Sam dowiedział się o sekrecie Deana i znów drogi braci winchester muszą się rozejść. Nuuudy , ciekawe ile potrwa ten foch Sama?
Bobby z panią szeryf tworzą fajną parę, tylko Bobby musi się ogarnąć:).
Pojawił się i Crowley w końcu, jak to on znów próbował znaleźć sobie mocnego sprzymierzeńca.
Nic z tego, pewnie teraz będzie szukał szczęścia u braci .
Scena z podśpiewywaniem Deana w samochodzie jak zwykle fajna, popachniało starym SN.
Podobała mi si też scena, gdy Sam zajarzył, że klony atakują te miejsca gdzie oni polowali i to przypomnienie tych stworów jak Wendigo czy chłopiec z rzeki, ach to były fajne odcinku, brakuje mi obecnie takich.