Ten odcinek przeszedł moje oczekiwania. Spodziewałem sie ze epizod będzie dobry ale nie az tak. Jakbym miał postawić ocenę to 10/10
Christina - widać ze cierpi ale to dalej stara dobra Christina
a jej postępowanie ze stażystami - strasznie sie uśmiałem. Dobrze jej w warkoczykach!
Dr. Torres - widać ze jej sie nie wiedzie. Nad niczym nie może zapanować, począwszy od swoich podwładnych skończywszy na swoim małżeństwie.
Baily - haha jak ja za nią teskniłem - a szczególnie za jej odzywkami. Pozatym jej relacja z Callie Torres - no cóż widać teraz za bardzo sie nie lubią.
George - stary dobry Bambi
dalej z niego taki fajtłapa. Zaimponował na końcu kiedy poszedł do Izzie. Teraz małżeństwo z Callie stoi pod znakiem zapytania. By the way - napewno niedlugo stażyci dowiedzą się ze to spadochroniarz.
Alex - napisze o nim tylko jedno: przez ta bródke podobny jest do Sloana.
Meredith - ładne mi to rozstanie z Derekiem, które kończy się seksem
Z drugiej strony ciekawe jak rozwinie sie jej sytuacja z Lexie.
Izzie - i sytuacja z sarna
zmiękło jej serducho. Najlepsza była jej mina jak ja uratowala.
Jak już pisałem wcześniej to brakuje Addison. Z drugiej strony ciesze sie ze Burke'a juz nie ma. Czekam z niecierpliwością na następny odcinek.