2x15 - Seizure
Spoiler:
--------------------
To jest jakaś kpina! Taki potencjał w tym odcinku drzemał, a czekało się na niego od jakiegoś roku jak zapowiedzieli że McKay i Woosley pojawią się w SU, a wyszło tragicznie. Zamiast pozwolić Rodneyowi bawić się sprzętem pradawnych to miał on za zadanie otworzyć wrotna na Przeznaczenie co jest z góry skazane na porażkę. Na statku pojawił się na chwilę, pokłócił się z Eliem i to wszystko. Zupełnie nie widzę w tym sensu. Jednak co gorsza nawet nie wspomniana o Atlantydzie i o tym co teraz robi ROdney i Woosley...
Ziemski wątek słaby - ziemianie podejrzewają że tamci współpracują z Przymierzem więc się pod nich podszywają i sami próbują uruchomić 9 szewron. Przez 15 sezonów SG-1 i SGA nie nie przeprowadzono takiej akcji opartej na domysłach. Nie mam pojęcia jakim cudem akurat teraz przeszła. I jeszcze ta kłótnia "anulować czy nie wybieranie 9 szewronu" to oni nie mieli dowódcy misji?
Na statku tez głupoty. Rush ugrzęzł w symulacji i zamiast podyskutować z McKayem na co czekałem zbawiał się z Amandą, która uwięziła go w wirtualnej rzeczywistości. Ginn też się pojawiła, wytłumaczyła co trzeba zrobić i ostatecznie pozbyto się dwóch nowych bohaterek...
Po tym odcinku czuje się wkurzony i oszukany....