dodano 17 cze 2013, o 00:51
- jako, że dwa odcinki wyemitowano po sobie nie będę rozbijał tego i pisał o każdym z osobna. Zresztą i tak nie mam wiele do powiedzenie
- co najważniejsze po tym odcinku kończę oglądanie Hell on Wheels, a przynajmniej to na bieżąco, chyba lepiej będzie więcej odcinków z rzędu. Jednak głównym powodem jest uszczuplenie obsady o dwie ciekawe postacie - Toola i Lily. Bardzo je lubiłem i idealnie pasowały do tego serialu i miasteczka. On miał problemy z żoną, odkupił grzechy i starał się być dobrym człowiekiem i pracownikiem. Ona za to była kobietą po przejściach, próbującą coś osiągnąć w tym męskim świecie, poniżana, ale gotowa do poświęceń by osiągnąć cel. No i stanowiła interesującą parę z Callumem, a ja się zdążyłem do niej przyzwyczaić i polubić. Pozbycie się jej z serialu to ogromna strata.
- najgorsze jest to, że zostawiono wątki które średnio mnie interesują - kłótnie braci Irlandczyków, wątek Lily i Seana, wątek miłosny Avy i Fergusona oraz Duranta i jego żonkę. Jako dodatki to nawet przyjemne elementy, ale za dużo poświęca się im miejsca, a też za mało by poczuć że oddziałują na całe miasteczko, a nie tylko na swój mały światek. Wyjątek jest Durant, ale jego coraz bardzie nienawidzę, a jego żona działa mi na nerwy. Niech gnije w więzieniu
- podobała mi się końcówka, a w szczególności śmierć Szweda. Kolejna postać z obsady odchodzi, ale po nim nie będę płakał. Już dawno się go powinno pozbyć. Sposób w jaki to ukazano idealny - Bohannon nawet nie miał swojej zemsty, kolejna jego wybranka zginęła, a on nie mógł jej pomścić. Trochę ciężko będzie mu się przekonać do kolejnego związku. Ciekawe za to się zapowiada on jako kierownik. Marzenie Lily się spełniło, ale nie tak jakby tego chciała
- sam odcinek dobrze zrealizowany - od strony technicznej najwyższa półka - westernowa muzyka, uwielbiana przeze mnie zbliżenia i statyczna kamera. Do tego dobrze zrealizowane futurospekcję i widowiskowe (chociaż widać ograniczenia budżetowe) starcie z Indianami.