dodano 11 lut 2014, o 00:08
- to był fascynujący odcinek gdzie rzeczywistość mieszała się z fantazją bohaterów. Pełen niedopowiedzeń, stworzony z pociętych scen może wydawać się głupią zabawą montażystów. Był trudny w oglądaniu, wymagał skupienia i cholernie się to opłacało. Pokazano marzenia bohaterów, wyimaginowany świat gdzie mogą robić to co chcą oraz zderzenie tego z brutalnymi realiami. Pięknie pokazano różnice między tym co jest i tym czego chcą Lucas i Carrie. Może i wiele osób mógł wynudził, ale ja lubię takie eksperymenty i chłonąłem z uwielbieniem każdą przydługą scenę i radowałem się niepokojącym udźwiękowieniem gdzie wszystkie nuty były mocno akcentowane, a pojawienie się ciszy w tle było czymś niepokojącym i celowo wybijającym z rytmu jakby miało podkreślić zwykłość kolejnych scen. Podobało mi się jak płonący dom, który miał być ostoją i zapewnić szczęście bohaterom podkreślił, że nie mają co liczyć na chwilę spokoju i niebezpieczeństwo jest ciągle obecne. Jest jeszcze ostatnia scena gdzie Sugar mówi o życiu w klatce, a Hood żeby to pieprzyć. To idealnie podkreśla jego charakter.
- brawa na stojącą należą się za scenę w zbożu. Pierw zaskakująca śmierć Racine (będzie mi go brakowało) i efektowna strzelanina z zbliżającym się snajperem w pełnym kamuflażu. Wtedy adrenalina bohaterów była wprost namacalna, ale skradania się w zbożu, powtórzony widok od góry pokazujący trzech wytrawnych łowców w zastygnięciu i potem krótka wymiana ognia po wzbiciu się w powietrze gęsi to coś niesamowitego. Więcej takich wyszukanych scen poproszę, a nie nudne bijatyki na pięści.
- z innych scen spodobała mi się ta gdy Carrie i Lucas wybrali się na lody w miasteczku i przystanęli przy jubilerze i wymieniali się uwagami jakby tu go obrobić. Cięte dialogi, dużo humoru i podkreślenie charakteru tych postaci. Świetne. Jednak fajnych ujęć i pomysłów było więcej jak np. Carrie pod prysznicem (ten bezgłośny krzyk!) i w wanie co okazało się też ładną klamrą dla odcinka.