dodano 30 maja 2007, o 00:32
Na moje to raczej Lee odsuwa sie od ojca. Neguje jego decyzje, które zresztą zawsze wydają mi się trafne i przemyślane. Jest to postać kreowana w dużej mierze na doskonałego. Posiada wszelkie cechy dobrego dowódcy. Widzę wielkie podobieństwo w tej postaci do "ideału króla" w średniowieczu. Surowy, lecz nie tyran, odważny, ale nie brawurowy, sprawiedliwy, mądry, sprytny, wielki dowódca. Ponadto jego zaletą jest znajomość ludzi i ich zachowań, potrafi i ma możliwości ku temu, aby mobilizować do walki nawet maksymalnie wykończonych ludzi, przewiduje i wyciąga odpowiednie wnioski, świetnie sprawdza się pod presją, umie szybko podjąć, często bardzo trudną decyzje, w sytuacji skrajnie ekstremalnej i nieposiadającej precedensu (zresztą zagłada ludzkości sama w sobie jest sytuacją bezprecedensową). natomiast Lee żyje ideałami demokracji i nie rozumie że sytuacja w jakiej znalazła sie ludzkość wymaga podejmowania innych decyzji niż te które jemu wydają sie słuszne. Skoro zostało już tylko 50000 ludzi bez schronienia, pod ciągłą presją pościgu to nie możliwe jest zachowanie demokracji w pełnym tego słowa znaczeniu (i tu zadanie dla pani prezydent która próbuje utrzymać resztki i pozory życia w świecie jedności i równości wobec prawa), trzeba przymykać oko nawet za największe zbrodnie tak jak w przypadku Helo i Tyrola, polityka przyjmuje charakter dyktatury autorytarnej opartej na p. prezydent Roslin i komandorze a później admirale Adamie. Mógłbym jeszcze pisać i pisać, bo jest to ciekawa i złożona postać, co zostało ukazane podczas procesu Baltara, wbrew przekonaniom i uprzedzeniom musiał wziąć pod uwagę fakty i uniewinnić biednego Baltara
Ostatnio edytowano 30 maja 2007, o 00:34 przez
poliakrylan, łącznie edytowano 1 raz
...potem...