dodano 12 sty 2012, o 01:32
Ja się odrobinkę na tym odcinku zawiodłam. Co w zasadzie nie jest żadną nowością ostatnimi czasu.
Bobby niestety nie żyje, a miałam jeszcze jakąś nadzieję. Na prawdę chcę zobaczyć jeszcze brodacza w serialu.
Od początku odcinek przewidywalny - Dean pije, pije i pije, a potem rzuca się w wir pracy na planem zemsty. Sam pije, otrząsa się i wraca do zwyczajowej pracy. Potem też schematycznie - Sammy wpada w tarapaty, Dean ma wyrzuty sumienia i rusza na ratunek.
Mimo to odcinek całkowitą porażką nie jest. Ratują go Frank i Kristy.
Ten pierwszy to raczej kiepskie zastępstwo dla Bobby'ego, ale jednak miło będzie go jeszcze kiedyś zobaczyć, może zagości z nami na dobre.
Kristy była świetna, mała manipulantka całkiem niezła aktorka a przy tym i zabijać się nie waha, w skrócie - dobry łowca. Ją też byłoby fajnie jeszcze zobaczyć, chociaż szanse na to raczej liche. Ale kto wie, co to się stać jeszcze może.
Miałam takie lekkie wrażenie, że odcinek był ciutke przegadany. Mamy mroczną przeszłość Franka, jego pouczenia, dawanie lekcji Deanowi, wydawało mi się, że można by spokojnie to skrócić, no ale w sumie coś dobrego z tego wyszło - Dean pozbierał się do kupy, choć tylko po ty tłumić po zwyczajowemu swoje emocje i chować je za sztucznym uśmiechem.
Mamy też wątek Lewiatanów. I bardzo dobrze. Za dużo się nie dowiedzieliśmy, ale wystarczająco jak na razie. Oby w następnym odcinku dali nam więcej. Ciekawa jestem co też Dick kombinuje.
Na koniec - już nawet nie wyrażam swoich nadziei na podniesienie formy serialu. Lepiej będzie jak ją porzucę i po prostu będę śledzić loy craci z odcinku na odcinek, może w tedy uniknę rozczarowań.