dodano 1 mar 2013, o 20:56
Całkiem nie najgorszy odcinek.
Andrea wreszcie dociera do więzienia, imprezy powitalnej jej nie zgotowali, za fraki, na ziemię, przeszukanie, a później wypad. No i dobrze.
Co mi się najbardziej podobało z jej wizyty w więzieniu? Jej początkowe załatwienie sobie zasłony dymnej z Walkera i rozmowa z Carol. Cudeńko. Ma się przespać z Gubernatorem i kiedy zaśnie - zabić go.
Oczywiście nie była w stanie tego zrobić, nawet po tym jak się dowiedziała, że to on pierwszy zaatakował więzienie i nasłał Merla na Michonne.
Kolejną perełką była rozmowa Hershela z Merlem - cytowanie Biblii. Nie spodziewałam się tego po takie osobie, jaką jest Merle.
Daryl i Glenn mieli małe spięcie, ale spodziewałam się o wiele większej awantury o nowego członka grupy, a tymczasem przeszło to zaskakująco gładko. Ale pewnie będą jakieś spiny. Chociaż teraz, jak to Daryl jest odpowiedzialny za Merla i jego błędy, może starszy Dixon się troszkę będzie hamował dla dobra brata.
Więcej się spodziewałam po ponownym spotkanie Michonne z Andreą a miałam wrażenie, że temat został tylko liźnięty.
Wierność Miltona przyprawia mnie o mdłości. Niby nie podoba mu się to co Gubernator robi z miastem i ludźmi ale jest tak zastraszony, że się mu raczej nigdy nie sprzeciwi.
A grupa Tyrese'a trafiła do Woodbury. I od razu spotkali Gubernatora, z którym podzielili się swoimi doświadczeniami z Rickiem i chęcią bronienia miasta. Niedobrze...
Następny odcinek - no nieźle się zapowiada. Carl ma jakieś spięcie z Michonne, spotykają kogoś w mieście, ciekawe, ciekawe.