Początek zwala z nóg. Johnny zamawia prostytutkę, żeby nakarmiła go piersią. On i jego tatuś mają takie same problemy z głowami...
Grace opowiada Kitowi co działo się z nią podczas 'porwania'. Mówi mu o śmierci Almy, a on oświadcza się jej. Jakoś... coraz mniej jestem przekonana do jego postaci. A jednak pomógł Lanie przemknąć się obok doktorka.
Świetna scena odjazdu Lany spod szpitala - Thredson wypada z drzwi i widzi nagranie i środkowy palec - wspaniale!
Fajnie nakręcona rozmowa Lany z Oliverem w jego mieszkaniu, wymieszana z rozmową Johnny'ego i prostytutki. Lana zastrzeliła Olivera, a Johnny udusił prostytutkę.
No i Lana dostała swoją historię, wydała książę, ale zapłaciła za nią straszną cenę...
Rozmowa, a może raczej kłótnia Jude z prałatem też wspaniała. Jessica Lange jak zwykle pokazała na co ją stać.
Kit zostaje uwolniony i szantażuje prałata by wypuścił Grace i oddał im ich dziecko. Razem wracają do domu Kita a tam... czeka na nich Alma. Z dzieckiem.
Lanie prawie udało się dokonać aborcji, niestety z jej dobrych chęci 'No more death', nie wyszło nic dobrego, a wręcz przeciwnie, przyniosła na świat tylko więcej śmierci...
Kiedy wreszcie udaje jej się zdobyć nakaz do przesłuchania Jude, prałat wmawia im, że ta nie żyje i pokazuje sfałszowane dokumenty. Wiedziałam, że to nie prawda, ona nie popełniłaby samobójstwa.
Ostatnia scena, aż miałam ciarki. Pomimo wyraźnej prośby by tego nie robić, pielęgniarka przynosi Lanie jej dziecko. A ta decyduje się je nakarmić. I ten odwrócony krzyż na który patrzy...
Ciężko sobie wyobrazić co jeszcze się może stać w następnych dwóch odcinkach.