Ten odcinek tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że The Shield należy teraz do mojego TOP10.
Kontynuacja wątków z poprzedniego została poprowadzona rewelacyjnie.
Vic i Ben próbowali przeciągnąć Acevedą na swoją stronę. Na szczęście udało się to Vicowi, niestety nie obyło się bez konsekwencji.
Ben został aresztowany, jego dziewczyna została znaleziona, a Aceveda pokazał się z dobrej strony, co pomoże mu pewnie w przyszłej karierze politycznej.
Bunt z poprzedniego odcinka przeistoczył w strzelanie do policjantów, fałszywe wezwania, ostrzeliwanie posterunku, co się nie działo w tym odcinku?
3 policjantów zostało zabitych, reszta nie mogła czuć się bezpiecznie.
Dlatego wątek z babcią wzywającą policję, żeby podała im tabletki, był po prostu cudownie nie na miejscu.
Pościg za podejrzanymi, Vic przebijający się przez ściany, grożący i emanujący przemocą.
Do tego kulminacyjna scena wjazdu do opuszczonego budynku, mistrzostwo!
Przemówienie Acevedy do prasy zmontowane ze złością i rozpaczą Vica po opuszczeniu rodziny wyszło genialnie.
Z niecierpliwością sięgam za 2 sezon.