dodano 8 lut 2013, o 00:15
Kolejny męczący odcinek co się niestety robi standardem. Już nie mogę patrzeć na Larueil i mam nadzieje, że prędzej niż później nastąpi jej przemiana w Czarnego Kanarka bo teraz jest nie do zniesienie, a przez to jej ojciec. Może jego śmierc coś w niej wyzwoli, że będzie chciała naprawiać miasto? Mam nadzieje bo załatwiłoby to dwa problemy. Jeszcze tylko jakby się Tommego pozbyli. Wątek odcinka z gangsterem nijaki. David Andrews pojawił się i znikł, oczywiste było że nikomu się nic nie stanie wiec po co cała ta szopka. Całkiem znośne było przejmowanie rezydencji przez Arrowa, szkoda tylko że takie krótkie.
Główny wątek ruszył, ale nie zdążył się zbytnio rozpędzić w tym odcinku. Oliver wie o Queen's Gambit i o tym, że jego matka brudzi sobie rączki. Końcówka była obiecująca więc szkoda, że cliff w takim momencie. Bez sensu tylko, że Oliver nie zastanawia się, albo nie komentuje tego z kim jego matka rozmawiała i jakby nie patrzeć od kogo przyjmowała rozkazy. Kłótnie Diggle/Oliver są męczące, nie rozumiem po co wytwarzać to sztuczne napięcie między nimi.
Na wyspie działo się sporo. Oliver spotkał Deathstroka i mamy twist z tym się wiążę. Tylko nadal jako w to wszystko nie mogę sobie wpasować tego, że Yao Fei pracują dla tych złych. Nie chciałbym, żeby na końcu się okazało że wszystko co się dzieje na wyspie sprowadza się do tego żeby zmienić Queena w Arrowa.