Rewelacyjny odcinek!

Najpierw smutny pogrzeb Walkera, te wywoływanie żołnierzy było dziwne, ciekawe czy to jakaś tradycja...
Stypa w domu Brody'ego się nieźle rozkręciła, no i dostaliśmy stuprocentowe potwierdzenie, że Nick wie co zaszło między Mike'm i jego żoną podczas jego nieobecności.
Carrie zaproponowała badanie wariografem całej ekipy mającej kontakt z Hamidem, wkurzyła tym Davida i nic w tym dziwnego.

Carrie i David przeszli wariograf bez kłopotu. Ale pierwsze podejście Saula było co najmniej zastanawiające, czy to naprawdę on mógłby podrzucić żyletkę przesłuchiwanemu...jeśli tak, jaki miał w tym cel?

Uwielbiam ten serial za taką niejednoznaczność. Już w drugim podejściu Saul przeszedł test bez problemu, to tylko zdenerwowanie, emocje spowodowały wykryte kłamstwo przez urządzenie, czy było w tym coś więcej.

No i docieramy do przesłuchania Brody'ego...wszystko odbyło się bez zaskoczenia do pewnego momentu. Carrie kazała zadać pytanie, na które sama znała odpowiedź.

I wtedy odbyła się kolejna genialna scena w "Homeland"...Nick Brody spojrzał się w kamerę, uśmiechnął się i skłamał, a wariograf nic nie zarejestrował.

Mistrzostwo!
Saul prawdopodobnie rozejdzie się z żoną.
Raqim z towarzyszką jadą do następnej kryjówki, która okazuje się bomba-pułapką. Na szczęście zauważyli to w porę...ale niestety za drugim razem udało się tylko przeżyć kobiecie. Kolejny dowód na to, jak wyjście do łazienki może uratować człowiekowi życie.