Skins (US)
Serial nie jest oczywiście grzeczny, ale ci, którzy znają brytyjską wersję wiedzą czego się spodziewać. Od początku było wiadomo, że twórcy ''jadą po bandzie'', niespodzianek nie ma. W pierwszym odcinku nie brakuje narkotyków, seksu i przemocy, ale Amerykanie nie zrobili nic więcej niż to, co można było znaleźć w scenariuszu tamtej produkcji. Aż dziwne, że zachowali sporo śmiałych scen, bo niektórzy w ogóle nie wyobrażali sobie, by w konserwatywnej amerykańskiej telewizji (nawet jeśli to MTV) pokazać to, czym zaszokowali kilka lat temu Brytyjczycy.
To, co wyróżnia ''Skins'' na tle innych amerykańskich seriali takich jak ''Plotkara'' czy ''90210'' to z pewnością odwaga w pokazywaniu ekstremalnych sytuacji/prawdziwego życia (niepotrzebne skreślić w zależności od poglądów). Co prawda w tych amerykańskich produkcjach bohaterowie zmieniają partnerów jak rękawiczki, ale ''każdy z każdym'' nie oznacza, że naprawdę widzowie zobaczą ''wszystko''. Ekipa brytyjskiego ''Skins'' nie ma aż takich zahamowań - szokują scenami seksu, nawet gdy tylko o nim mówią, używają zupełnie innego języka niż dzieciaki z Upper East Side czy Beverly Hills.
Źródło: Popcorner.pl
trust him... he's a doctor!