Ciekawy odcinek. Nowy rodzaj aniołów się pokazuje - niszczyciele, którzy ludzi rozwalają w proch i pył, dosłownie.
Castiel był uroczy jak się do randki szykował, a tak się spodziewała, że może chodzić o niańczenie
Sceny z Crowleyem wspaniałe. Wreszcie się pojawił na trochę dłużej w odcinku i nawet uciął sobie pogawędkę z Abbadonem. A później wywiązał się ze swojej umowy i pomógł przetłumaczyć gryzmoły. Niestety - zesłanie aniołów na ziemię jest procesem nieodwracalnym. Cass dalej nie wie, szkoda, że Dean mu nie powiedział.
Zastanawia mnie scena Crowleya, kiedy wstrzykuje sobie krew... Uzależniony? Czy może stwierdził, że Piekło już nic nie może mu zaoferować i chce spróbować dokończyć leczenie?
Ciekawa jestem jak ten wątek zostanie rozwiązany.