Znów mamy wybuchowy początek - dosłownie
Loch w bunkrze i Deanowi nic więcej do szczęscie nie potrzeba.
"Well that was weird. With three explanation points"
Cass na zakupach mnie rozwalił. I to jego stwierdzenie, że potrzebuje ciasta
Przynajmniej wiedzą powszechną jest jak ugłaskać Deana - porno, papier, piwo i ciasto
Metatron chce zamknąć Niebo! Nie wiem czy to taki dobry pomysł. No i te próby - wycięcie serca dziecku anioła i człowieka. A silna skubana. Nie wiem, nie podoba mi się to. Raczej nie prowadzi to do niczego dobrego.
Pomysł z wykorzystaniem Abaddona od początku był skazany na porażkę. Serio? Chcą wyleczyć jednego z najpotężniejszych demonów? Nie. Zdecydowanie nie. I osiągnęli tylko tyle, że teraz Abaddon uciekł i nie wiadomo czy coś nie narozrabia.
Crowley wymyślił jak zmusić braci do posłuszeństwa - zabija tych których kiedykolwiek ocalili. I chyba ta taktyka skutkuje. Przynajmniej w przypadku Sama.
Król Piekła będzie trzymał swoich sługusów z daleka od braci, żeby nie mogli dokończy próby. Tylko dlaczego nie mogą wezwać demona z rozdroża? Oni przecież chyba muszą się pojawić na wezwanie. No i są przecież zaklęcia do wezwania demona, dlaczego by tego nie użyć?
Jeszcze tylko jeden odcinek a tu tyle niewiadomych. Mam tylko nadzieję, że rozwiązanie tego wszystkiego nie będzie rozczarowujące.