7x08 - Small Sacrifices » House M.D » Odcinki • seriale forumtv.pl

---

Taki sobie ten odcinek. Od początku widziałem, że House będzie miał kilka niezłych tekstów, w końcu nie mógł sobie tego odpuścić bo przecież fanatykreligijny rzadko kiedy trafia do szpitala:P Szkoda tylko, że wątek choroby taki bez polotu...
Podobało mi się wesele, szczególnie jak kawalerowie + Taub stali przy stole, a Chase zabawiał się w trójkąciku ten to się zmienił. Szkoda tez, że nie wykorzystano jego postaci w tym odcinku. Za miało miał tekstów o religii, a w jego wykonaniu mogłoby być ciekawe.
Mało Masters! Chociaż i tak teraz wydaje się niezastąpiona w tym serialu. Takiej postaci brakowało na początku tego sezonu. Szkoda też, że nie pojawiła się na weselu
Sam odrzuciła oświadczyny Wilsona - zupełnie mi to obojętne.

---

Zgadzam się z tym, co napisał Czesiek.
Odcinek był bardzo średni. Sam przypadek był taki sobie, jakoś mnie nie wciągnął.
Mało Masters, fajnie sceny na weselu. Chase jest taki jakiś inny, zmieniła się jego postać.
Trochę dziwnie oświadczać się na weselu, wątek Wilsona z Sam chyba na zawsze zakończony. I dobrze, bo jakoś nie polubiłem Sam.
Motyw z kłamstwem House'a sprzed kilku odcinków się ciągnął niemiłosiernie. I na końcu tak House skłamał. Dziwię się, że Cuddy w to wszystko uwierzyła. Strasznie nudne to dla mnie było. Jakiś ten House bez polotu jest ostatnio.

---

House na końcu przeprosił... wiadomo, że skłamał, ale mimo wszystko to strasznie dziwne, że się poddał (bo tak to wygląda.). Też nie mogę uwierzyć, że Cuddy uwierzyła, że powiedziałby coś takiego na serio.
Masters lubię, świetna postać, chociaż mam nadzieję, że po tym odcinku nie zacznie zmieniać swojego zachowania
Sam fanatyk religijny niezły, chociaż pod koniec jeszcze przed podaniem leków miał smutną twarz, jak mówił o czymś smutnym nie wiem, czy te jego zmiany obejmowały tylko wkurzenie/radość, czy nie, ale to było dziwne

---

mogło być o wiele lepiej... no ale nie narzekam.

coraz bardziej moją sympatię zyskuje nowy nabytek w postaci Masters szkoda właśnie, że nie było jej na weselu.

sam wątek choroby jakoś w ogóle mi się nie podobał. a początek zwiastował co innego.