Sam początek aż do genialnego napisu 'Supernatural' - mistrzostwo
Co do fabuły - mnie się podobało. Była świrnięta Becky, która jak zwykle namieszała. I to jak! Sammy stracił dla niej kompletnie rozum i to dosłownie.
Znów odczułam poważny brak Bobby'ego. Za to nowy łowca był świetny
Mina Deana kiedy dowiedział się, że Sam się żeni - bezcenna!
Tak samo jak Sam przywiązany do łóżka.
Generalnie odcinek na plus, było śmiechowo i zaskakująco.
A najbardziej zaskakujący był oczywiście... Crowley. Nigdy nie spodziewałam się, że go takiego zarośniętego zobaczę
A tak na serio. Nie spodziewałam się po nim takiej... moralności. Tego, że ma zasady, których się trzyma, jakąś etykę zawodową, kodeks czy jakkolwiek to nazwać. W każdym razie jak na demona i króla Piekła - zapunktował. No i cieszę się, że zabrał się za tego krętacza i, że 'zrobi z niego przykład'
W porównaniu z poprzednim, ten odcinek zdecydowanie lepszy. Oby tak dalej.