dodano 3 sty 2013, o 03:46
Genialne! Dawno nie obejrzałem tak dobrego odcinka. Niby godzina, ale chciałoby się jeszcze drugie tyle. Niesamowicie inteligentne dialogi, niepowtarzalny nastrój, niezapomniani bohaterowie oraz efekt wow, który pojawi się co kilka minut. I ta końcówka! Oswin umarła, po raz drugi. Kim jest panienka od sufletów?! Nie wiem, nie mam pojęcia, ale ja ją uwielbiam. Ta jej ciekawości i inteligencja oraz relację z Doktorem. Cudowne było jak wylądowali na sobie albo on kazał się jej rozbierać i ten pocałunek! Już nawet dorobiłem sobie pewną teorię, która pewnie zostanie szybko obalona, ale co tam. Doctor Who to serial gdzie można popuścić wodzę fantazji i ja tak robię. Więc Oswin to River po reinkarnacji, która narodziła się w różnych epokach za sprawą jakiegoś błędu. Trochę zbyt mało szalone jak na Moffata i pewnie zostanę zaskoczony za te kilka miesięcy.
Podobali mi się w odcinku jeszcze inni bohaterowie. To, że Doktor jest genialny wiadomo. Znowu wpadł w depresję po stracie towarzysza i przestał ratować świat, ale my wiemy lepiej. Lubię te jego nastroje. Lubię też jego znajomych. Wiedziałem, że Madame Vestra się pojawi, ale Strax mnie zaskoczył. I jeszcze dostał tak dużą rolę. Ciesze się ogromnie! Wybuchałem śmiechem jak chciał wszytko niszczyć. Mordercze bałwany mające za przywódcę Gandalfa to też pomysł niczego sobie.
Jednak w odcinku najlepsze były dialogi. Czasem żarty słowne (it's geting cooler!), czy te pełne absurdów rozmowy. Doktor przebrany za Sherlocka i jego dedukcja była niesamowita. Cudowna też była Oswin i to jej "większa z zewnątrz" co rzeczywiście jest nowością. Geekowskim żartem było też "winter is coming" i jeszcze ten stawik. A najlepszą rozmową ze wszystkich był wywiad Oswin prowadzony przez Vestre. Dawno czegoś tak dobrego nie widziałem. Tylko szkoda, że teraz tyle czekania...