Końcówka trochę szokująca - Marshala ojciec nie żyję. Tego się chyba nikt nie spodziewał. Ciekawe tylko jaki nas teraz czeka następny odcinek.
Sam epizod śmieszny, jeden z tych lepszych
Chyba żaden z bohaterów nie miał nudnego wątku, a odsunięcia Barneya i Teda na dalszy plan wypadło pozytywnie.
Lily u ginekologa spotkała sobowtóra Barneya
fajny był ten strach przed nim no i potem to spotkanie dwóch Barneyów
No i te jego klapki na oczy
Podobne do tych co Ted miał kiedyś
No i ten problem Marshalla jak byli rodzice
Wątek Robin tez niezły - jak w pracy Sandy jej dokuczał i wynajdował na nią haki. I jeszcze reakcja Teda jak dowiedział się, że Robin została zaatakowana przez sowę
Dobre tez były ruchy kung-fu Teda
I jeszcze rozwaliło mnie to jak ojciec Marshala mówi, że mogą wziąć spermę od znajomych i pokazanie potem Barneya i Teda