Bardzo interesujący odcinek, który strasznie szybko zleciał. Już na początku wywarł na mnie dobre wrażenie jak kamera podążała za Dymkiem. Świetne i dynamiczne ujęcia. Jednak nie to w nim było najlepsze, a gra Terrego. Locke mnie od dawna denerwuje, ale aktor w tym odcinku spisał się tak genialnie, że z przyjemnością mi się to oglądało. Ten kontrast - Lock w LA nie radzi sobie w życiu, jest zagubiony, niby szykuje się do śluby, ale nie jest szczęśliwy. Wciąż szuka sensu w swoim życiu. Natomiast Fake Locke jest pewny siebie i zmierza do celi. James go od razu wyczuł co tamtego trochę zbiło z tropu
Podoba mi się ta pewność siebie.
Scena w jaskini niesamowita, tak jak droga do niej - najpierw pijany James, potem droga przez dżunglę z Lockem i spotkanie Richarda(Pierwszy raz widzę go takiego wystraszonego), James mierzący do Locka i grożący że go zabiję, a na końcu efektowne zejście po drabinkach. I scena w jaskini. Początek symboliczny - waga w równowadze z dwoma kamieniami - białym i czarnym, Locke bierze biały i go wyrzuca przez co czarny zyskuje przewagę. Jakże widoczna alegoria walki dobra ze złem
Jednak to nic w porównaniu do imion w kolejnej komnacie. Każdemu zostały przyporządkowane liczby. Dobrze znane liczby na temat których powstało dziesiątki teorii. Locke powiedział, że Jackob lubił matematykę, ale nie chcę mi się wierzyć, że to prawda bo coś musi być w nich jeszcze. Najlepsze jest jednak to, że w przypadku Sayida, Jacka i Jamesa liczby te pokrywają się z numerem siedzeń które mieli w samolocie. Oby jeszcze w tym sezonie była o nich mowa.
Locke powiedział Jamesowi, że ma trzy opcję. Jakoś mu nie wieżę. Jak dla mnie Locke manipuluję Jamesem żeby uzyskać jakiś swój nieujawniony plan. Oby tylko Sawyer też coś kombinował
Chłopiec w dżungli - kolejna niewiadoma. James go widział, Richard już nie, Locke natomiast z nim gadał i chłopak odniósł się do gry między Jackobem i Dymkiem. Ciekawe czy ta luką którą Czarny znalazł na pewno zadziałała. Może to jest młodsza wersja Jackoba? Trochę podobny był
Pogrzeb Locka świetny
Szczególnie przemówienie Bena. Wiedziałem, że na końcu powie, że go zamordował
i ten komentarz Lapiusa że to najdziwniejszy pogrzeb na jakim był
Alternate timeline Locka dobry, a to głównie z tego powodu że spotyka stare twarze. Hugo jest szefem jego szefa, Rose pracuje dla Huga, a na końcu znalazła pracę w szkole tam gdzie uczy Ben. Świetna z nim scena
Szkoda tylko, że nie zadzwonił do Jacka, ale pewnie się jeszcze spotkają.
Drażni mnie to, że nie ruszono cliffhangera z poprzedniego odcinka. Miałem na to nadzieje bo w napisach nawet pojawiła się Emillie de Ravin. Teraz pewnie na kontynuację tego odcinka poczekamy dwa tygodnie...