Odcinek bardzo dobry, pomimo że o Kate.
Bardzo ucieszyłem się na widok Claire, świetnie że tak często się pojawiała w odcinku.
I ta końcówka (stawiałem, że to może Rousseau)!
Mam tylko nadzieję, że to jest sama Claire, bez jakiegoś "mrocznego pasażera".
Ciekawe były również sceny Jacka z Dogenem, dowiedzieliśmy się, że w Sayidzie coś narasta. Pewnie powoli czarny dym go przejmuje, jak ze wszystkimi zmarłymi na wyspie.
Również ze sceny w szpitalu się ucieszyłem, kiedy pojawił się Ethan. Można teraz przypuszczać, że to co oni zrobili na wyspie ma jakieś odzwierciedlenie, co zrobią po udanym wylądowaniu. Claire nie oddała dziecka, dziecko będzie się nazywał Aaron, a do tego Ethan będzie jej wstrzykiwał coś, aby spowolnić poród.
Po tym jak Sawyer wyznał Kate o tych planowanych oświadczynach i Kate powiedziała, że wróciła na wyspę po Claire, mam nadzieję, że dadzą spokój z ich związkiem.
Szkoda tylko, że nic nie pokazali co u Locke'a, Bena i reszty. Ale o tym pewnie będzie następny odcinek.