6x01 - Straw
Spoiler:
--------------
- Sons of Anarchy wróciło z nowym sezonie i szczerze mówiąc jakoś niespecjalnie ciągnęło mnie do oglądania. Czekałem na nowy sezon, ale miałem opory przed jego włączeniem. To chyba wynika z zmęczenia materiałem. 5 lat śledzenia jakiegoś serialu to szmat czasu i nawet najlepsze produkcje mogą zniechęcić. Tylko, że o tym wszystkim zapomina się tuż po włączeniu odcinka bo serial jest tak dobry jak zawsze
- jak na premierę epizod był całkiem spokojny. Trochę się działo, trochę przestoi i trochę brutalnie. Spodziewałem się więcej, ale nie ma się zbytnio do czego przyczepić. A te całe kontrowersje związane z odcinkiem? Śmieszne. Serial ma określony rating wiekowy więc dzieciaki nie powinny go oglądać, a dorośli niech sobie sami wyciągną wnioski skąd się biorą takie rzeczy. Sama scena pokazana z wyczuciem, a przez cały odcinek postać chłopaka budziła zainteresowanie. Ciekawe tylko jakie będzie to miało konsekwencję dla fabuły. Koniec handlu bronią? Nagonka na klub?
- u bohaterów dzieje się. Tig impulsywnie popełnia morderstwo topiąc gościa w szczynach - jak zwykle czarny humor obecny w serialu. Chibs daje upust złości na Juiceie, a potem bratersko go zszywa. Bobby myśli nad zostaniem Nomadem. Jax rozwija działalność i poznaje ciekawą burdelmamę i jeszcze ciekawszego nowego gangstera z Stockton. Hap i Unser dalej robią za opiekunki do dziecka. Jest dobrze.
- najciekawiej wypada wątek więzienny. Tara szybko nie wyjdzie, ale już zyskuje pozycję w więziennej hierarchii. Wie, że musi pokazać że trzeba się z nią liczyć. Tylko bez sensu, że nie chcę się spotkać z Jaxem. Natomiast Clay zacznie donosić. Albo i nie bo z nim nigdy nic nie wiadomo. Pewnie będzie chciał jak najwięcej ugrać dla siebie, a zemsta będzie na drugim planie. Ten Marshall co ma go w garści jest dziwny, również ma swoje problemy. I jest sadystyczny. Tortury nad Otto trwają dalej. Śmierć byłaby dla niego wybawieniem, ale na to nie ma raczej co liczyć