Jaki smutny odcinek. Niestety Daniel był pierwszą osobą z jaką musieliśmy się pożegnać ze stałej obsady. Oby zastąpili go kimś godnym tego miejsca. Odcinek smutny, ale na szczęście nie umarł, a przeszedł na wyższy poziom istnienia czyli prędzej czy później wróci.
Fajne były sceny jak po kolei każdy z SG-1 do niego przychodził.
Daniel poświęcił się żeby ocalić miliony, ciekawe czy dadzą mu za to jakiś medal

Ten wątek z przejściem na wyższy poziom istnienie i białym obłokiem kojarzy mi się z Angelem.