5x15 - Target (1)
Spoiler:
----------------------
- co za odcinek! Dwuodcinkowce w Castle zawsze świetnie wypadają i tutaj się zapowiada, że będzie podobnie. I co najważniejsze nic nie wskazywało na taki obrót wydarzeniem. No prawie nic tylko delikatne spoilery których było pełno w internecie
- zaczęło się spokojnie. Sprawa morderstwa, kilka komediowych wstawek (Bram Stoker!) i powoli odkrywanie drugiego dna. Porwane dziewczyny w tym Alexis. Świetny pomysł. Dramatyczne sceny z Fillionem wypadły fenomenalnie, jego postać pełna bólu, gotowa na wszystko by odzyskać córkę i wspierająca go Kate wraz z przyjaciółmi. Nawet w tych momentach bym zdolny do żartu w stronę matki, ale było po nim widać, że ledwo się trzyma
- genialna scena jak sam na sam "rozmawia" z jednym z porywaczy. Pokazana tylko Kate i słychać krzyk dobiegający z pokoju i potem komentarz, że odwołał się od jego humanitarnej natury.
- Alexis mimo, że w trudnej sytuacji radzi sobie. Córeczka ojca, pomysłowa jak zwykle. Przejmuje inicjatywy, udaje się jej uciec, a potem okazuje się, że jest w Paryżu. To teraz Rick pobawi się w Liama Nessona i odegra Uprowadzoną. Czekam jak będzie odbijał córkę.
- trochę mnie jedna rzecz rozczarowała. Miałem nadzieje, że dziewczyny są na statku w kontenerze i następny odcinek będzie po skoku w czasie. To by było coś! Zdesperowany Rick, szuka córki przez kilka miesięcy i trafia na jej ślad po czym wyrusza się mścić. Tak nie jest, ale i tak ogromnie jestem ciekaw co teraz