Wow, odcinek 100 był świetny, tak jak Stała z czwartego sezonu. No może trochę gorszy bo znamy już niektóre tejemnice wyspy i trochę retrosy się dłużyły. Chociaż i tak były ciekawe. Charles ojcem dana, tego się nie spodziewałem, widać że każdy ma jakieś powiązanie z wyspą. Akcja w latach 70 świetna, zbliża się incydent, więc będzie jeszcze lepiej. Dan został zabity przez przyszłą matkę, tylko Miles został przy zyciu z tych co ostatnio przybyli. Ciekawe co teraz zrobi Richard, i czy Chang uwierzy że James, juliet i reszta są z przyszlości bo jak dla mnie to jedyny szansa żeby przetrwali. I może wrócą nawet do teraźniejszości. Chyba że dan ma rację, zapobiegną incydentowi i nigdy nie dojdzie do katastrofy tylko co wtedy się z nimi stanie. Odcinek oceniam 5/5, czzekam na więcej, dawno mi się tak Losty nie podobały
