Więc Ben chce odejść z patrolu i zostać detektywem. Hmm... Jakoś nie widzę go w tej roli. Mam nadzieję, że jednak nie będzie się wygłupiał i nie odejdzie.
John miał stracha jak mu w plecach strzeliło. Na szczęście nic groźnego. Fajnie, że Ben i Coop spotkali się w barze, ale prawdę powiedziawszy Coop nie zrobił najlepszego wrażenia - z piwem i tabletkami, można by pomyśleć, że wraca do starych nawyków. Szkoda, że jego stosunki z Shermanem się rozpasły, lubiłam ich jako zespół.
Lydia idzie odwiedzić więźnia przez egzekucją i udaje jej się wyciągnąć miejsce pochówku dwóch zaginionych ofiar.
Dudek! Nie spodziewałam się, że mógłby dostać zawału w środku pościgu, zwłaszcza po gadce o zdrowej żywności. Ale na szczęście wyszedł z tego cało. I te żarty o Johnie i języczku

Sammy dalej męczy się z Tammy, pewnie będzie z tego jakieś bagno, ona już nawet nie chce z nim rozmawiać...