Mocarny odcinek. Zdecydowanie wygrywa tu scena ze Scarface'm , Walt , syn, córka i przerażona Sky w tle , super.
Walt się robi niezłym skurczybykiem, jestem ciekaw co teraz odwali, nie podoba mu się zarządzanie finansami Mike'a , bo po co ma placić ludziom za milczenie, skoro lepiej byłoby sprawić by zamilkli na zawsze. White dalej jest pionkiem , bo bez Mike'a nic nie znaczy, jednak już zaczyna kombinować. Nieźle też zgasił Jesse'go gdy ten mu opowiadał o Andrei, a chemik od razu zmienił temat na kasę. Zresztą widać jak Walt manipuluje swoim kompanem, na razie trzyma sie go blisko, dba o niego, wypytuje go o sprawy osobiste, chce sprawić by mu ufał, na razie ma tylko jego. Przy wojnie , ma go po swojej stronie, choć Jessie już powinien zauważać zmianę Waltera, tymczasem on zrywa z Andreą i wszystko wraca znów na miejsce zerowe.
Walt chce być tu głównym mózgiem, chce miec wszystko pod kontrolą, i widać , że jest tego blisko, jak tylko zrobi coś z Mike'm
Scena wyszukiwania miejsca do gotowania świetna, tylko Walt mógł wpaść na taki pomysł.
No i samo gotowanie, tego brakowało
.
Sky świetnie zagrała zdesperowaną, Marie za to nie lubię, zamiast zapytać o co chodzi, idzie z tym do Walta, który oczywiście wszystko zrzuca na swoją żonę.