Finał nawet, nawet przyzwoity. A szkoda, bo mogło być lepiej.
Początek w pełnym napięciu - banda Joe trafiła na Ricka i wywiązała się wspaniała walka. Rick robił wszystko co mógł by ocalić syna i przyjaciół, nawet zagryzł faceta na śmierć. A teraz nagle Carl się go boi? I zwierza się Michonne z jakiś dziwnych myśli i z tego, że też jest potworem? Już jeden dziecięcy psychopata był, dziękuję bardzo.
Rick, Michonne, Daryl i Carl wreszcie trafili do Terminusa. I skończyła się zabawa. Z Ricka znów wychodzi przywódca.
Niby ok, że zakopał broń, ale tym skokiem na faceta na placu pełnym ludzi to się nie popisał.
Przedziwne miejsce ten Terminus. Jakaś sekta? Te świece, okręgi na posadzce, napisy na ścianach.
No i najważniejsze - ludzie zamknięci w kontenerach. Widok tych kości w jednej ze scen też optymizmem nie napawa.
Wreszcie spotkali też lenna, Maggie, Sashę, Boba i reszt i grupy. Tylko co z Tyreesem, Carol, Judith i Beth? Możliwe, że Ty i Carol dotarli tam prędzej, ale nie wydaje mi się, żeby Beth tam była.
- nie wyjaśniono co z Tyreesem i Carol, ale można założyć, że jako pierwsi dotarli do Terminusa i również byli przetrzymywani w wagonie A. Inaczej poco by tam leżało opakowanie mleka w proszku dla Judith?
Teraz jak o tym pomyślę, to faktycznie miało by to sens.
Jest szansa na całkiem dobry 5 sezon. Tylko pytanie - jak długo akcja się będzie działa Terminusie. Żeby się nie okazało, że cały sezon będą wszyscy planować ucieczkę, wolałabym, żeby się to szybko rozwiązało, żeby się nie powtórzyły nudy z drugiego sezonu...