dodano 13 mar 2014, o 22:46
- długa przerwa dobrze mi zrobiła bo oglądało się ten odcinek całkiem przyjemnie. Kilka zabawnych scen z Nealem, trochę błyskotliwych dialogów z Mozzim i jak zwykle przeurocza Eliabeth. Jeśli tylko tyle się wymaga od tego serialu to nie ma zbytnio na co narzekać. Szkoda, że ja chcę więcej.
- nie pasowała mi zagadka odcinka, skakanie po dwóch zupełnie różnych środowiskach, sporo chaosu, zero zaskoczenie na końcu. Pod tym względem pojechali po najmniejszej linii oporu. Nie rozumiem też planu FBI. Czy on nie przekracza w paru momentach prawa? Włamywanie się do sejfu i podłożenie własnego medalionu łatwo byłoby przecież obalić w sądzie, a dowody zdobyto w nielegalny sposób. Dziwne, że Peter nie miał żadnych obiekcji co do tego planu.
- nie rozumiem tez zachowania El. Peter mówi jej, że Neal ją okłamuje, wyjawia że ma klucz i prowadzi własne śledztwo, a ona nic. Pewnie, że jak każdy z nich działa na własną rękę to mniejsza szansa, że komuś coś się stanie...
- wpadnięcie na miejsce dopasowania klucza też wydaje się głupie. Dopiero teraz Neal sobie przypomniał co łączyło go z Elen, a to powinna być pierwsza rzecz jaką analizuje. I jeszcze Empire State Building. To Mozz nie na to żeby pierw sprawdzić wizytówki miasta?
- narzekam i narzekam, ale w końcu przyjemnie się to oglądało. Tylko trzeba zapomnieć, że kiedyś to był bardzo dobry serial.