4x10 - The Blood Line
Spoiler:
------------
Finał na poziomie całego sezonu - momentami głupi, ale i tak się cieszyłem że oglądam znowu Torchwood. Jednak nie chciałbym żeby powstała jeszcze jedna seria mimo cliffhangera. Chyba, że serial miałby wrócić do BBC i mieć 5 odcinków...
Ester zabili... szkoda ale nie odczułem tego jakoś poważnie. Owszem zrobiło mi się smutno, ale to nie to samo co śmierć Owena, Ianto czy nawet Suzie. Przez chwilę myślałem że Rex też nie żyję i wątek amerykański można by zostawić, a tut takie zaskoczenie. Jednak jeden niesmiertelny by wystarczył. Nie wyobrażam sobie Rexa po kilku zgonach

Właśnie, aluzja do Doktora bardzo fajna w odcinku i to jak Jack powiedział że nie ma pojęcia co to jest - też bardzo Doktorowe

Scena z wykrwawianiem się bardzo fajna, ale to oczywiste było że jeśli świat wróci do normalności to tak jak i Jack.
Walka w windzie fajna - ktoś w końcu przywalił Jilly

Podobała mi się też w odcinku narracja Gwen, trochę klimatu wprowadziła.