dodano 11 gru 2013, o 12:03
Po ostatnich dwóch odcinkach finał połówki sezonu na o wiele wyższym poziomie.
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Dwie grupy wreszcie się spotkały i wszystko wybuchło. Dosłownie.
Gubernator wszedł w swoją dawną rolę chociaż stało się to inaczej niż się spodziewałam. Do szaleństwa popchnęła go chęć zdobycia więzienia, a ja spodziewałam się, że odbije mu w momencie kiedy młodej coś się stanie. Okazało się, że już wcześniej stracił swoje człowieczeństwo i bez mrugnięcia okiem strzelił w głowę ugryzionemu dziecku na oczach jej matki. Kontrast między Penny a Megan porażający - wcześniej był szalony, ale nie był w stanie zabić swojej dziewczynki, tutaj już całkiem się zatracił.
Śmierć Hershela wstrząsająca i niespodziewana. Po przemianie jaką przeszedł podczas epidemii, po tym jak bardzo rozwinęła się jego postać, po wszystkim co przeszedł zginął w męczarniach z ręki szaleńca. I też się dziwię dlaczego Gubernator nie wybrał Michonne - byłoby to według mnie bardziej znaczące, zabicie kobiety która pozbawiła go córki jej własną bronią. To tego chciał cały ten czas... Ale widać postać Michonne ma dla twórców większa znaczenie i potencjał niż Hershela. A szkoda.
Cały ten atak na więzienie to w sumie byłą straszna głupota. No bo jak inaczej mogło się to skończyć niż kompletnym go zniszczeniem. Czołg przejechał się po płocie, zwalił mury, przecież nic już z tego nie będzie. Jedyne wyjaśnienie dla mnie to po prostu obsesja Gubernatora, to że już zbyt głęboko się ona w nim zakopała i nie przestał słuchać głosu rozsądku. No i więzienie runęło i już nikt raczej nie będzie w stanie w nim mieszkać.
Akcja z dzieciakami zmroziła krew w żyłach - jaką postawę w nich Carol ukształtowała. Zamiast zająć się ochroną Judith rzucają się na broń i bezlitośnie zabijają. Ja wiem, że to jest zabij lub zgiń, ale mimo wszystko. Mam nadzieję, że Judith żyje... I co z tymi dzieciakami, gdzie one polazły zamiast iść z Tyreesem?
Przypominam sobie, że czytałam w którymś z wywiadów, że akcja w więzieniu miała się toczyć przez 2 - 3 sezony, a tu po jednym wyprowadzka.
Również koniec Gubernatora mnie troszkę rozczarował. Liczyłam na to, że dobije go Rick lub Michonne. No i bardzo chciałabym zobaczyć jego martwe/zząbione ciało. Tak dla pewności. Bo w Walking Dead dopóki nie zobaczysz kogoś faktycznie martwego nie ma pewności.
Autobus odjechał - ale jak to? Beth poszła po dzieciaki, które przecież do niego nie weszły bo bawiły się w strzelanie do ruchomych celów. Samej Beth też w nim nie było. Kto pozwolił im odjechać bez dzieci?
A teraz wszyscy porozdzielani - Darryl z Beth, Maggie z Sashą i alkoholikiem, którego imienia nigdy nie pamiętam, Rick z Carlem, a kto wie gdzie jest Michonne. Mam nadzieję, ze wiedzą chociaż gdzie się spotkać i nie spędzą reszty sezonu plącząc się po łąkach i lasach w poszukiwaniach reszty grupy.
I jeszcze lekko tylko wspomniane odejście Carol - Darylowi się to nie podoba, ale chyba przyjął do wiadomości. I znów dziwna scena ze szczurem. Kto się bawi w sekcje na szczurach? Chyba nie prędko się tego dowiemy przy zmianie otoczenia. Ale może grupka trafi na Carol po opuszczeniu więzienia?
Po takim odcinku już nie mogę się doczekać następnego i konsekwencji tych wszystkich wydarzeń. A tu trzeba tyle czekać...
Btw. kto rozpoznał panią zombie z ostatniej sceny? Babeczka, którą Rick spotkał w lesie, chciała nim nakarmić swojego zombie ukochanego, a później sama do niego dołączyła jako żywy trup. Fajnie było ją zobaczyć.