Och Carol... Mnie, w przeciwieństwie do
Czesiek_PL coraz mniej się ona podoba. To znaczy - mój stosunek do niej wraca do poziomu z serii drugiej.
Niby tak wiele poświęci dla grupy, ale z drugiej strony robi to w jakiś taki chaotyczny sposób. Wychodzi poza ogrodzenie sama, gdyby nie Rick to by pewnie nie wróciła. Zabija i spala zmarłych - nic dobrego z tego nie wyszło. A później ze złości jeszcze się na zbiornik z wodą rzuca i ją marnuje. Przynajmniej się Rickowi przyznała - kiedy ten miała już swoje podejrzenia i spytał ją wprost.
Choroba ciągle się rozprzestrzenia, zachorował Glenn a Hershel wchodzi na blok kwarantanny z lekarstwami. I sam pewnie też już niedługo zachoruje. Jest też pierwsze chore dziecko i tu znów mamy scenę z Carol, chyba jedyną gdzie faktycznie wydawała mi się ona prawdziwa - rozpacz nad chorą dziewczyną, jej córka umarła a teraz kolejne dziecko, którym miała opiekować się jak swoim jest chore i może nie przetrwać.
Wyprawa po leki jak dla mnie za późno. To czekanie na Tyreesa, chodzenie w te i z powrotem, rozmowy a ludzie chorują. Nie ma to jak pełna mobilizacja. I jeszcze wpadli na hordę zombiaków. Tyreese prawie się poddał, ale na szczęście przerwał, zebrał się z sobie i ruszył dalej z grupą. Teraz trochę bardziej przypominał swój komiksowy pierwowzór.
Jest też dość ważna wiadomość - inni ocalali. Wiadomość nadawana w radio, o której prawie zapomniałam przez scenę w samochodzie ze Szwendami. Żeby tylko nie okazało się, że to kolejne Woodbury i Gubernator. Ciekawa jestem jak ten wątek zostanie poprowadzony. Czy nasi pójdą szukać tamtych, czy się spotkają, połączą grupy, przeniosą w inne miejsce lub przyjmą kogoś do siebie? Tyle możliwości.
Czesiek_PL napisał(a):Daryl, który w pierwszym sezonie był rasistą teraz na wyprawę jedzie z Michonne, Ty i Bobem. To idealnie pokazuje jak apokalipsa zmienia ludzi i nie zawsze wydobywa z nich to co najgorsze.
Nawet nie zwróciłam na to uwagi, może dlatego, że dla mnie on już od dawien dawna jest inną osobą niż w tych kilku pierwszych odcinkach. No i według mnie to Merle był zawsze tym gorszym bratem. Jak on się stracił to się zaraz sytuacja wszystkich poprawiła.
Carl też się zmienia. Wreszcie przestał strzelać kiedy nie ma takiej potrzeby. Bierze na siebie odpowiedzialność - patroluje odcięty kwarantanną blok, idzie poza ogrodzenie razem z Hershelem. Bardzo dobrze i oby tak dalej.