Z każdym odcinkiem jestem coraz bardziej zdumiony, że ten serial może mnie jeszcze czymś zaskoczyć.
Stahl w tym odcinku wygrała z wszystkim, co widziałem w "Sonsach". Zabiła Tyler i zrzuciła na nią winę za zabójstwo Edmonda Hayesa, zapewniając w ten sposób niewinność Gemmie i spełniając część swojej umowy z Jaxem. Cwana suka!
Zastanawia mnie motywacja Jaxa do zabicia Salazara, zrobił to dla ich sojuszu z Majami? Czy dlatego, że porwał Tarę?
Podejrzane to było.
Hale póki co oczyścił się z zarzutów. Ale mam nadzieję, że w końcu znajdą na niego jakiegoś haka.
Motyw z Salazarem genialny, dzięki twórcom naprawdę miałem myśli, że to jednak ciało Tary Salazar pozostawił na poboczu. Ale na szczęście, to była tylko zagrywka...Ufff, jak się ucieszyłem, że Tara żyje.
Bardzo ją polubiłem przez ten sezon.
Wreszcie wyszło o co chodzi z Tigiem i Kozikiem. Byłem przekonany, że o kobietę poszło...jednak się pomyliłem.
Jimmy ugadał się z Ruskami, ciekawe jak to się dalej potoczy.
Jax wydający prawdziwych członków Rady IRA, jakoś mi to nie pasuje. Może rzeczywiście kombinuje sposób na udupienie Stahl...oby.
Unser wrócił do łask, ale chyba nie na długo, jeśli szeryfowie przejmą posterunek.
Oświadczyny Opiego - "Powinniśmy wziąć ślub."
Ale rozmowa z Gemmą na ten temat była dobra.