Rick dalej ma halucynacje i ciągle ściga ducha pozostawiając więzienie w rękach niezbyt stabilnego Glenna, który pragnie zemsty ponad wszystko.
Cieszę się, że w Glenn pokazał, że może wziąć sprawy w swoje ręce i że jednak nie poszedł się mścić.
Daryl i Merle dalej razem i przez przypadek pomagają zaatakowanej przez zombie rodzince. Na szczęście Daryl powstrzymał Merla od zrobienia jakiejś głupoty.
No i Merle zobaczył blizny. Darylowi skończyła się cierpliwość wraca do więzienia ('He's Korean' ) a że jego braciszek nie bardzo miał co ze sobą zrobić to idzie razem z nim.
Gubernator, żeby zatrzymać przy sobie Andreę, proponuje jej żeby tymczasowo przejęła władzę w miasteczku. Że niby nie będzie się mścił, że wszystko jest ok, a wszyscy (poza Andreą) wiedzą jak jest na prawdę.
Kiedy ta głupia krowa przejrzy na oczy?
Jaki cel miał Gubernator w zleceniu Miltonowi by miał oko na Andreę to nie mam pojęcia. Swoja drogą Milton to taka mała postać, powinien dostać trochę więcej czasu na ekranie.
Gubernator wreszcie wkracza do akcji z zemstą.
Zabija Axela, sceny z Carol przykrytą jego ciałem mocne. Wszyscy się zabierają do obrony więzienia, nawet Rick ma jakiś moment jasności umysłu. Aż nie wpada w kłopoty. Ale...
Fucking finnaly!! Daryl i Merle wracają w samą porę! Tyle, że teraz bracia i Rick zostali poza rozwalonym ogrodzeniem z zombie, a reszta za wewnętrzną bramą.
I mam tylko nadzieję, że jakoś poukładają się sprawy między ekipą a Merlem... Na prawdę nie chcę żeby chłopak znów się stracił z serialu.
No i gdzie jest grupa Tyresa? Z nimi też Rick musi zawrzeć jakiś pokój, pozwolić im zostać. Nie po to czekałam aż ta postać pojawi się w serialu, żeby mi go teraz zabrali po dwóch odcinkach.
Ciekawe czy Andrea w końcu trafi do więzienia...
Akcja znów wraca do 'The Walking Dead' i oby tak zostało.