Amazing!
Ten sezon jest zdecydowanie najlepszym sezonem SoA, normalnie przewyższa moje oczekiwania kilkakrotnie.
Nasi dowiedzieli się w końcu o zdradzie O'Neilla i McGee, scena zrzucenia McGee z budynku była (zgadzam się z Bartezzem) mistrzowska! Muzyka, ujęcie kamery, gra aktorska, wzrastające napięcie - czysty geniusz!
Jimmy niestety uciekł, ale nie na długo. Fajna strzelanina między Sonsami a jego ludźmi.
Jax i Triny dowiedzieli się, że są rodzeństwie...całe szczeście.
Świetny tekst Gemmy z "trójgłowymi wnuczkami".
Swoją drogą ciekawie zostały pokazane różnice, Triny się przejęła i czuła się zawstydzona, a Jax rzucił jakimś śmiesznym tekstem i poszedł dalej.
Ksiądz wyjaśnił, dlaczego oddał syna Jaxa do innej rodziny. Co jak dla mnie nie jest żadnym wytłumaczeniem, dlaczego zabrał syna od ojca.
Klimat Irlandii i Belfastu mnie oczarował, jak dla mnie mogliby teraz zawsze prowadził fabułę dwutorowo.
W Charming też się dzieje, fajna scena kiedy Kozik, Tig i Piney poszli do domu Alvareza. W sumie dzięki Kozikowi wyszli jakoś z tej sytuacji, mam nadzieję, że Tig w końcu się zgodzi na jego przyjęcie do klubu. Tyle teraz pytanie skąd wezmą kasę i czy Alvarez ich przypadkiem nie wyrucha?
Dowiedzieliśmy się dlaczego kierowniczka ma ten tatuaż i teraz wiadomo, dlaczego tak przejmuje się karierą Tary. Jestem ogromnie ciekawy, jak potoczy się dalej te porwanie, oby nam tylko nie zabili kierowniczki, bo polubiłem ją naprawdę w ostatnich odcinkach.
Salazar - niech ginie!