- Vick wraca do starych metod, Decoy Squad odchodzi, Aceveda zdaje sobie sprawę, że Vick nie będzie grał czysto czyli wracamy do punktu wyjścia. I mi to zupełnie nie przeszkadza.
- sprawa linczu i morderstwa księdza mocna. Wojna wisząca w powietrzu i Vick zapowiadający swój powrót. Takie rzeczy dobrze się tutaj ogląda
- pobicie Corrine zaskakujące. Aż dziwne, że Vick nie zmasakrował tego azjaty, dobrze że przynajmniej Julien go trochę poturbował. Ma za swoje
- wybuch Dutcha zaskakujący, ale powiedział prawdę. Szkoda, że nic z tego nie wyniknie. Ciekawe czy w 4 sezonie coś się zmieni i czy Wyms awansuje czy zostanie detektywem bo przez te odcinki, które zostały do końca sezonu może się jej przydarzyć wiele złego
- niestety ale było parę elementów, które mi się nie podobały - związek Corrine z Owenem został potwierdzony - fatalny wątek, strasznie sztampowy, od tego serialu oczekiwałem więcej. Nie kupuję też Mary okradające Shane. Może to ciekawie wyewoluować, ale jest strasznie nie przekonujące
Shane dowiedział się co się stało z tymi 7 tysiakami, a jego narzeczona nadal mnie strasznie denerwuje.
Mnie zaczęła denerwować, tak ją lubiłem że potrafiła wziąć sprawy w swoje ręce i nie robiła za tło, ale tutaj trochę przesadzono z jej samodzielnością...