Zabójczy odcinek i do tego w większości rozgrywa się w Irlandii.
Klimat w tym odcinku był niesamowity. Wszystko mi się podobało.
Nawet podkład czołówki się zmienił na irlandzki.
Świetne zatrzymanie przez opłaconą policję, a później rozprawienie się z tym problemem (brawa dla Gemmy!
).
Powitanie, party, bójka na pięści.
Coś mi się zdaje, że jednak Gemma albo Maureen prędzej czy później powiedzą swoim dzieciom o pokrewieństwie. Bo z tego co widziałem, to Trinity trochę ciągnie do Jaxa...Niech zrobią to niedługo, bo będzie za późno.
Fajnie, że pojawiła się rodzina Chibsa. Ten podjazd przy ich transporcie do probostwa mnie zaskoczył. Dobrze, że nic im się nie stało.
Świetne sceny Tara/Lyla i Maureen/Gemma. Mam nadzieję, że Tara jednak nie zrobi tej aborcji.
Pozostałe jeszcze sprawa Tiga i Kozika, widać poszło o jakąś kobietę (jak to ujął ładnie Chucky
). Szkoda, że nie pokazali ich walki.
Tig z prawkiem w zawieszeniu...Kurde, jakby tak każdego członkowi zawiesili, to by dopiero było.
Świeżak spanikował, a szkoda. Mam nadzieję, że z Lumpem nic się nie stało i że nowy zadzwonił przynajmniej po lekarza.
Hale szuka ostrego rozwiązania, można było się tego spodziewać. Cieszy mnie postawa Darbiego. Za to Salazara mogą się obawiać, chciałbym, żeby go jakiś prospect zabił i zyskał szacuna.