Postdodano 29 paź 2013, o 02:10

3x05 - The Yoga Play

Spoiler:



-----------------------

- znowu będę hejtował ten serial, ale nie dużo bo wystarczy, że irytowałem się podczas oglądania i nie chcę sobie przypominać tego bolesnego doświadczenia. Kiedyś tak bardzo lubiłem Homeland, a dzisiaj mam uczucie, że oglądam zupełnie inną produkcję niż zaczynałem. Dużo słabszą i w sumie już nawet nie wiem o czym.
- znowu epizod został zdominowany przez Danę. Dawno tak bardzo nienawidziłem tak żadnej fikcyjnej postaci. I to w gruncie rzeczy nie jest jej wina tylko scenarzystów. Bo jak można wplątać jej historię w misję Carrie?! No to jest zupełnie bez sensu. Ja rozumiem, że Jessica jest zdesperowana i martwi się o córkę, ale żeby udać się do kobiety, która miała romans z mężem i widziała ją zaledwie kilka razy? Co one teraz są najlepszymi psiapsiółkami? Nie kupuje tego. Przez co z zerowym zainteresowaniem oglądało mi się próbę ratowania Dany. Ogólnie jej postać jest dobrze rozpisana - oszukiwana przez ojca, czuję się zaszczuta i jest dalej okłamywana. Tylko co z tego skoro ze względu na ogólne rozpisanie jej historii nie da się empatyzować z bohaterką
- parę fajnych scen nie ratuje odcinka. Saul jak zwykle rządzi i mimo swoich wad jest najlepszą postacią tego serialu. Ma sprecyzowany cel i dąży do niego. Nie układa mu się, ale się nie poddaje. Wygłosił świetne gratulacje i przypomniał mi czemu kiedyś uwielbiałem ten serial - za jego dwuznaczność, a nie rozmemłanie fabuły i wymuszone twisty fabularne. Niezaprzeczalny plus to Peter Quinn. Działa w cieniu, martwi się o Carrie i dalej intryguje. Boję się tylko, że za parę odcinków zamiast rozwiać jego relację z Carrie i Saulem to wyślą go na poszukiwanie Brodyego z Daną u boku...
- marzy mi się, żeby przyszłe odcinki miały w sobie więcej politycznych intryg, walki o władzę w CIA i między agencjami wywiadowczymi niż dramatów w rodzinie Brodych i rozstrojonej psychicznie Carrie. Tylko, że mam przeczucie, że kolejny raz się rozczaruje