Nie rozumiem co oni wszyscy tak najeżdżają na Cristinę...szczególnie Izzie...ona zabiła pacjenta i znowu może być w szpitalu, a Cristina kryła osobę którą kocha i razem przeprowadzali te operacje ale nikt nie umarł...rozumiem jedynie Bailey i George'a.
Meredith bardzo fajnie się zachowała wobec Cristiny. "You're my sister, you're my family. You're all I've got."
Sprawa z syjamskimi bliźniętami była zarazem ciekawa (jako operacja) i śmieszna...jak się kłócili albo bili. LOL
Burke głupio się zachował jak powiedział Derek'owi że nie chce by operował bo już za 1. razem miało być wszystko w porządku...Derek aż zwątpił w swoje możliwości, ale na szczęście porozmawiał z Bailey.
Izzie i Mark - way to go Izzie.
dobrze mu powiedziała no i opłaciło się.
Fajna była scena Burke/George jak obserwowali operacje ojca.
No i powrót "rodziny" Meredith...
Szkoda mi było Mer jak jej mam powiedziała, że żałuje że miała dziecko.