2x10 - Mother's Day
Spoiler:
-----------------
Początek wcale mi się nie podobał. Owszem zabicie Anny to szczytny cel tylko czemu chcieli wykorzystać o tego Lise? Przecież to bez sensu, że córka która odczuwa emocję zabiję matkę. I jeszcze dała się i tak zmanipulować na końcu. Dobrze, że końcówka o wiele lepsza była.
Dostaliśmy trzy trupy - na początku zaczęło się niewinnie - Anna pozbyła się Diany. Wiele nie wynikło z jej udziału, ale śmierć przyjemnie się oglądało. Teraz już nie będzie miał kto spiskować przeciw Annie.
Zdziwiło mnie to, że pozbyto się Ryana. I to jeszcze własna córka go udusiła! Coś świetnego. Od dawna ta postać wiele nie wnosiła do serialu więc nie będę płakał.
Najbardziej jednak zdziwiła i ucieszyła mnie śmierć Taylora. W końcu! Można by rzec

Szkoda mi tylko Hobbsa. Gdzie on uciekł? Co się z nim dzieje? Oby powrócił.
Podoba mi się teraz to co się dzieje na statku - Anna niepodzielnie rządzi, Lisa została zamknięta w celi babki, Lisa 2.0 będzie produkować zołnierzy, a Amy daje ludziom błogosławieństwo. Jest dobrze

Ci zwierzchnicy Eryki należą do tajnej, międzynarodowej organizacji nieufającej przybyszom. Nieźle. Szkoda tylko, że ona nie wyjawiła im ze jest dowódca Piątej Kolumny. Nieźle by się zdziwili

Sezon ten uważam za udany, po większości odcinków odchodziłem zadowolony i liczę że kolejna seria powstanie mimo że szanse są małe.