Ale akcja! W szpitalu zobaczyliśmy w końcu pana anonima z J&R... No i akcja załatwiania strażników była ładna.
Ale to co się stało w ambasadzie, przebija wszystko, niby wojsko Cheyenne stoi za bramą i ma ich na ostrzu noża ale nic nie mogą zrobić bo tamci dostali azyl.
Akcja w ambasadzie była najlepsza do czasu lotu Jake'a w stronę San Antonio.
Jak te samoloty sobie leciaaaaaały i się strzelaaaaały. ;p No i wypowiedzieli wojnę Cheyenne.
Nice że gość "ma nadzieję" że to coś dobrego, czy oni czasem nie powinni wiedzieć co to jest?!
Te wątki w mieście były trochę mniej interesujące, choć fajnie że Back się opanował i wrócił na trasę. ;p
Stanley i Mimi - wielkie :S
Oj, ta bombka sporo przeżyła w tym serialu. Aż się dziwię że po drodze nie zrobiła bum. Fajnie że jestem już po, ale czuję mały niedosyt. Jeszcze jeden odcinek by się przydał na sprawy typu: i wszyscy żyli długo i szczęśliwie oraz że tam ileś lat później i koniec wojny, wygrały dobre gumisie itd. ;p
KONIEC!