Bardzo chciałbym wiedzieć, co rozumiesz przez termin "żenujący", bo to słowo pojawia się w co drugich twoich wrażeniach z odcinka
Arrow. Nie mogę tego epitetu utożsamić z żadnymi wydarzeniami. Nie wiem, jak to rozumieć.
Jeżeli chodzi o moje wrażenia, to na pewno nie były tak negatywne. Pojawienie się Heleny było oczywiste. Tak jak i fakt, że jeszcze wróci. Łzy w jej oczach gdy złapała strzałę, wskazują na to, że ona musi go kochać. Pewnie będzie się mścić. Na razie chciała zabić aktualną dziewczynę Olivera, ale pewnie potem rzuci się na coś mocniejszego.
Zacząłem wątpić w męskość Tommyego i jego związek z Laurel zacząłem uważać za homoseksualny. Obydwoje mają identyczne odruchy, razem płaczą... Powiedzenie mu prawdy było sporym błędem. Pewnie ktoś w końcu wyciągnie z niego jakieś informacje.
Będę żałował odejścia McKenna, bo była ładna. I tyle
Prawdziwym zapychaczem jest tutaj Thea i jej nowy chłopak, którzy nie wnoszą do tego serialu zupełnie nic. Jakby ich nie było to pewnie mniej osób by płakało i użalało się nad sobą.
Zgaduję, że w następnym odcinku znów pojawi się Moira i ojciec Tommyego.