1x16 - Dead to Rights
Spoiler:
-------------
Najlepszy odcinek od dawien dawna! Działo się wiele i to ważnego, czegoś co będzie miało wpływ na dalszą część serialu, ale tak musiało być bo scenarzystą był Geoff Johns, który dał jedne z najlepszych odcinków Smallville. Najbardziej podobało mi się umiejętne żonglowanie starymi wątkami. Znane postacie wracają i odgrywają znaczącą rolę i do tego pojawia się wielka tajemnica z przeszłości. Sam pomysł tego, że Arrow zupełnie nieświadomie ratuje swojego wroga uważam za znakomity mimo że już tyle razy był wałkowany w innych serialach. Jednak tu było wszystko przemyślane i pasowało do siebie. I do tego jeszcze wpleciono historie ojca/syna i dwóch przyjaciół. Świetna scena podczas transfuzji krwi i chwilkę przed jak Arrow zdejmuje maskę. I teraz Merlyn będzie polował na Moirę - nie mogę się doczekać! Wrócił też Deadshot. Mniejsza z tym, że wskrzesili go w tak chamski sposób, ale teraz mi się dużo bardziej podoba. I jeszcze wróci, co ważne. Jednak największy plus za Chinę White. Kelly Hu świetnie gra i marzy mi się by w końcu zagościła w jakimś świetnym serialu na dłużej. Jej rola w Arrow jest świetna i mam nadzieje, że będzie żyła długi i szczęśliwie, a najchętniej widziałbym jej team up z Oliverem. To by było coś! A ich walka w tym odcinku była niesamowicie zrobiona jedna z lepszych w serialu i chyba lepsza od ich pierwszej potyczki, która też została kapitalnie wyreżyserowana.
Na wyspie też się coś działo. Oliver znowu cytuje Odyseję co jest denerwujące. Na szczęście było kilka humorystycznych elementów z Deathstorkiem i udało się naprawić radiostację. Ciekawe czy jednym z sponsorów tej akcji na wyspie jest ojciec Tommyego.
Oczywiście nie mogło zabraknąć kilka denerwujących wątków, ale na szczęście nie było ich wiele. Były romansem, ale na szczęście niewiele. Szkoda trochę, że brakowało Thei, ale może jakiś większy wątek jest dla niej szykowany. Średnio mi się końcówka spodobała z matką Larueil. Nie chciałbym żeby okazało się że jej siostra żyję.