Po ostatnim epickim odcinku liczyłem tylko na to, że finał serii przynajmniej w połowie mu dorówna. Niestety to się nie stało, bo finał sezonu 2...zmiażdżył, poucinał kończyny i rozerwał na strzępy wieloma cięciami miecza wszystkie inne odcinki tej serii.
Zaczęło od oderwania się części German, którzy mieli już dość siedzenia na Wezuwiuszu. Całe to wydarzenie poskutkowało dość zaskakującą jak dla mnie śmiercią Miry.
Nie była to moja ulubiona postać, ale też mi nie przeszkadzała. Miała kilka świetnych scen w serialu, za co będę ją dobrze wspominał. Tak samo jak Czesiek, mam nadzieję, że na niej skończą wątki miłosne Spartiego.
Jak się później okazało, śmierć Miry to był tylko początek. Ashur padł ofiarą współpracy intrygantek Illythii i Lucretii oraz dostał od Glabera propozycję nie do odrzucenia, która wiązała się z podróżą w paszczę lwa.
Kolejna cudowna śmierć zadana dość ciekawie z rąk Naevii. Ashur, jak zwykle zbyt pewny siebie poległ od cięcia Naevii, którą spisał już na straty. Odrąbywanie głowy było ostrym zakończeniem życia Syryjczyka, który zawsze będzie mi się kojarzył z intrygami, kłamstwami i obrazem Żmii.
A później dostaliśmy, to na co ogromnie czekałem, czyli kontratak Spartacusa na armię Glabera.
Atak z innej strony Góry poprzez zejście po pnączach, ciche wykończenie żołnierzy pilnujących katapult i ostrzelanie armii ognistymi kulami. Znakomity moment, który był sygnałem dla pozostałych, aby ruszyć do walki.
Genialna scena, gdy armia Glabera spotyka się z czterema gladiatorami, a od tyłu atakuje ich grupa Doctore (który swoją drogą wyglądał złowieszczo z tą blizną na oku).
Sceny walki zostały oczywiście zrealizowane po mistrzowsku, spowolnienia, cięcia, rozlew krwi, bez wątpienia zawsze będzie to mocna strona produkcji. Do tego jeszcze świetnie wkomponowana muzyka i bardzo dobry montaż, w tym przypadku ze scenami porodu Illythii.
Właśnie co do porodu Illythii...twórcy zafundowali nam piękny zwrot akcji związany z Lucretią. Nie pomyślałem o tym, że ona cały czas udaje i chce się nadal zemścić na sceny rzezi z ostatniego odcinka 1 serii.
Wyrżnięcie służby, przyjęcie porodu i zabranie dziecka nad przepaść...po czym oddanie otchłani z niemowlęciem w rękach.
Kolejna znakomita scena, którą będę pamiętał na długi czas. Co do Illythii, nadal nie jestem przekonany do jej śmierci, zdaje mi się, że ona tylko zemdlała.
Wracając do wydarzeń w lesie, otrzymaliśmy rewanż Doctore z Egipcjaninem, w którym niestety poległ ten pierwszy. Ale olbrzym również doczekał się takiego samego losu. Gannicus wywijający dwoma mieczami i powalający wielkiego Egipcjanina, po czym zadający mu ostateczny cios - nie mogłem dostać czegoś lepszego.
Po raz kolejny jestem pełen podziwu dla Gannicusa, który od czasu "Gods of the Arena" stał się moim ulubionym gladiatorem.
I nadszedł czas na końcówkę i rozprawienie się z pretorem Glaberem. Spartacus wbijający mu miecz w usta i przebłysk wspomnień jego żony, było najlepszym możliwym zamknięciem serii. Zapowiedź budowania armii i ruszenie na Rzym - już nie mogę się doczekać 3 sezonu!
Podsumowując, nowy Spartacus nie zawiódł moich oczekiwań. Inny aktor w roli Spartacusa jak dla mnie sprawdził się świetnie i z niecierpliwością czekam na jego wyczyny w nadchodzącej 3 serii. Duży udział w wysokim poziomie produkcji, miał także Dustin grający Gannicusa, jego postać jest przegenialna i mam nadzieję, że będzie występował w serialu do samego końca.
Wiele śmierci ważnych bohaterów w finale nie musi wcale zwiastować spadku jakości, już nie mogę się doczekać na nowe ciekawe postacie, które dołączą do stałej obsady.